Ruch
Odkąd mamy przyczepkę właściwie co drugi dzień wybieramy się z Miłoszem na kilkunasto kilometrowe wycieczki. Wykorzystujemy każdy pretekst, by choć trochę się poruszać. Ostatnio wozimy tacie świeżo wyciskane soki, z Wilanowa na Ursynów. Opracowaliśmy trasę samymi ścieżkami rowerowymi i jest dobrze. Wracając zawsze jeździmy na pyszną Chai Latte. Dziś złapał nas śnieg z deszczem – ale nie ma złej pogody na rower, są tylko wiecznie zbyt mało grzejące rękawiczki i skarpetki. I choć na rękach i na stopach osprzęt miałam narciarki, to chyba w moim przypadku rower jest poza jakąkolwiek strefą komfortu. Tak jak na nartach potrafiłam zdejmować rękawiczki tak w zimie na rowerze zawsze marzną mi dłonie i stopy. Mimo tego wróciłam do domu szczęśliwa. Przeorana prze wiatr i wilgoć położyłam się z Miłkiem w łóżku, nakarmiłam go piersią, a po 20 minutach zasnęłam. Miłosz też.
Joga
Żeby wejść w jogową systematyczność postanowiłam każdego dnia ćwiczyć na macie od razu po tym jak uśpię wieczorem Miłka. Czas ćwiczeń 30 minut. Od 4 dni mi się udaje.
„Tydzień sałatkowy”
Wczoraj na instagramie i facebooku rozpoczęłam „Tydzień sałatkowy” – od piątku w moim jadłospisie jest przynajmniej jedna sałatka dziennie, oczywiście roślinna. Duża i bogata w swoim składzie. Na świecie trwa Veganuary. Wybór możliwości jest ogromny. Niezliczone warzywa i owoce, grzyby, nasiona, pestki, orzechy i oleje. Jest w czym wybierać i można tworzyć piękne, smaczne kompozycje. I zdrowe.
Miłek
Jest zafascynowany książkami, cały czas mu czytamy. Dużo rysuje. Co ranek rozpakowuje zmywarkę, potem robi ze mną sok warzywny albo owocowy. Mój kolejny syn rośnie w kuchni. Pamiętam Ksawerego, który od 2 roku życia robił ze mną wszystko w kuchni. To był nasz czas. Czas, który zaowocował tym, ze teraz Ksawek mając 11 lat w kuchni jest zupełnie samodzielny. Śniadanie, obiad czy kolację nie tylko zrobi sobie sam, ale i przygotuje dla innych. Nakryje pięknie do stołu i udekoruje dania na talerzu. Czuję radość. A teraz Miłek. Zaczął wcześnie, bo mając kilka miesięcy leżąc ze mną godzinami w kuchni w koszu Mojżesza, wąchając potrawy, dotykając warzyw i owoców. Teraz mając 17 miesięcy próbuje każdego dania i robi ze mną soki. Odkąd mamy kitchen helpera (specjalny stołek umożliwiający małemu dziecku stanie przy blacie na wysokości przybliżonej co dorosły) nasza rodzina zyskała nowego pomocnika przy przygotowywaniu posiłków. Dla mnie to szczególny powód do radości. Tymczasem między Pumą, a Miłkiem przyjaźń się zacieśnia. Miłek za nią szaleje, a ona zaczyna się do niego przekonywać. Dużo w tym pracy Alka i mojej, ale każdy dzień zbliża ich do siebie.
Jestem zmęczona, dziś był bardzo intensywny dzień, nieco poprzestawiany.
Asia