MEZZE hummus & falafel
Co sprawia, że do lokalu wraca się regularnie, codziennie, o jednej godzinie, od kilku miesięcy i w dodatku na to samo danie? Menu, smak i jakość potraw na pewno mają znaczenie. Ale czy tylko? Czy nie potrzeba czegoś więcej? Mezze zdaje się mieć to „coś”, co przyciąga jak magnez. Lokalizacja, architektura budynku, klimat, tworząca to miejsce społeczność, ekipa pracująca, charyzmatyczny szef kuchni o niezwykłej wyobraźni? A może świadomość, że nawet wieczorową porą zostanie ci podane śniadanie?
O warszawskim Mezze pierwsza wzmianka w prasie pojawia się w 2013 roku. Założycielami knajpki są Sylwia i Krzysztof, którzy tworząc Mezze oddali hołd kuchni bliskiego wschodu. Sylwia jest od ponad 20 lat wegetarianką. Krzysztof je wszystko. A jednak postawili na dania wegańskie i wegetariańskie. Mezze to mieszanka lekkich, barwnych, ale sycących potraw: past, chrupiących falafeli, plejady sosów o różnej skali ostrości i talerzy humusowych z kolorowymi sałatkami bazującymi na kiszonkach. Shakshukę zjesz zarówno z jajkiem jak i bez – wówczas dostaniesz ją wzbogaconą o bakłażan i warzywa. Wszystko robione jest na miejscu – świeże i obłędnie pyszne. Próbuję wybrać to co smakuje tu najlepiej. Jestem subiektywna, ale kogo nie pytam – odpowiada: hummus i falafele. Tak jak falafeli nie każdy podejmuje się zrobić samemu w domu, tak hummus – pasta z ciecierzycy, gości już w wielu domach i nikogo w codziennym menu nie dziwi. Tymczasem mimo setek prób zrobienia przeze mnie hummusu idealnego nigdy nie smakował mi tak jak w Mezze. Dlatego uwielbiam tu zaglądać. Zastanawiałam się w czym tkwi sekret i już wiem, że nie w samym przepisie. Nie ma w nim niczego nowego. Na ten wyjątkowy smak zdaje się wpływać dodawana do cieciorki pasta tahini (pasta sezamowa) – musi być „konkretnie ta”, od tego, a nie innego producenta, a jak wiemy na rynku jest ich mnóstwo. W Mezze pasta tahini ma niezmiennego od lat dostawcę. Pewnie dlatego hummus jest tu taki obłędny. Tzn. nie tylko dlatego. W daniach wyczujesz polot i talent w doborze przypraw. Sylwia i Krzysztof mają na swoim koncie wiele podróży do Izraela, Libanu, Maroko, Tunezji, Egiptu. Całodniowe wędrówki po restauracjach zaowocowały w pomysły i odnalezione smaki. To Izrael sprawił, że kulinarnie obrali kierunek kuchni bliskowschodniej. Podróżując zapewne trafili na hummus idealny, potem uczyli się go robić, doskonalić. Niedługo potem dołączył do nich Grzegorz, który szefem kuchni jest po dziś dzień, pozwalając sobie na kulinarne wariacje niemal każdego dnia. Jeśli macie ochotę się przekonać zajrzyjcie na instagrama Grzegorza. Przełomowym i ważnym momentem w jego kulinarnej przygodzie i pracy w Mezze było poznanie w Londynie mistrza kuchni Yotam’a Ottolenghi. Yotam jest izraelskim kucharzem z Jerozolimy, właścicielem londyńskiej restauracji Noro, a także autorem 3 książek kulinarnych (wydanych tak w języku polskim).
W Mezze oprócz stałego menu jest zupa dnia i lunch. Do picia polecam pyszną arabską herbata – pełna przypraw, bardzo aromatyczną. Podobno w Mezze lunch się nie powtarza, nawet jeśli tydzień temu nazwa dania zdawała się brzmieć tak samo. Na pewno już wiecie kto się za tym kryje.
Na Różaną 1 po prostu trzeba zajrzeć. Dodatkowo jeśli dopisze ci szczęście i w kuchni będzie rządził Grzegorz wyczujesz to w sposobie przyprawionych dań. Bo czy nie właśnie po tym nie poznajemy nastroju kucharza? Raz shakhuka jest bardziej ostra, raz łagodniejsza, raz bardziej słona, raz dostaniesz więcej bakłażana niż innego dnia. Niby menu to samo, a jednak niezliczona możliwość kombinacji.
Obsługa jest przemiła i uczynna, nie lubisz jakiejś przyprawy, poproś by jej nie dodawali.
A ja odkryłam jeszcze jedną ogromną zaletę. Przynależność Mezze do Foodsharing Polska. W tym lokalu jedzenia się nie wyrzuca, nic się nie marnuje. Ratownicy żywności przyjeżdżają wieczorami by odebrać dania, hummusy, sałatki a następnie porozwozić po jadłodzielniach. Godne przykładu, prawda?
To kiedy wpadasz do Mezze by się przekonać, że miałam rację?
MEZZE hummus & falafel
Różana 1, 00-057 Warszawa