Uczę się nie zaczynać od nowa. Uczę się kontynuacji tego co kiedyś mnie zachwyciło i z czym ruszyłam naprzód. Bo łatwo jest rozpocząć nowy projekt, realizować nowy pomysł, kiedy ten poprzedni, czy aktualnie trwający podupadł, zmizerniał, zaczął kuleć, wypalać się. Trwanie w czymś jest bardzo trudne kiedy kusi nas nowość dając tyle energii do działania i pola do popisu. Świeżość uwodzi. Mówimy „oto nowa ja” kiedy zmienimy np. kolor włosów, czy poddamy się jakiejś przemianie. A gdyby słowo „nowa” zastąpić – ta sama ja, ale idąca naprzód? Być sobą niezmiennie – to jest wyzwanie. Być naturalną wersją siebie. Nie przypisywać sobie cech osób, które nam imponują, nie stawać się tymi, którzy są naszymi autorytetami. Ponoć człowiek wolny, będący sobą nie ma autorytetów, na nikim się nie wzoruje. Oczywiście uczy się, słucha, rozgląda się i czerpie dla siebie to co jest mu bliskie i w zgodzie z nim samym. Spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: to jestem ja. Ja ze zmarszczkami, ja z siwymi włosami.
Tak, naznacza mnie czas, rysuje na mojej twarzy historię. Nie chcę jej tuszować, naciągać, wypełniać, oczyszczać z potknięć i życiowych zwrotów czy błędów. Uczę się być sobą każdego dnia, jeszcze bardziej zwalniać i po prostu być. Mocno stąpać po ziemi, patrzeć na mojego męża, dzieci, bliskich i po prostu być w czasie rzeczywistym. Tu. Teraz. Nie analizować czemu ktoś postąpił tak albo tak, powiedział to czy tamto. Po prostu być, biorąc to co jest. Przyjmować każdy dzień bardzo świadomie. Świadomie budzić się i zasypiać. To jest takie trudne. Być prawdziwą, naturalną kobietą. Spokojną, pełną pokory, zrozumienia i radości. Być mądrą i wdzięczną, jednocześnie nie będą bierną i obojętną na otaczającą rzeczywistość. To jest takie trudne.. Ale to jest ta moja droga, droga do równowagi, którą obrałam dawno temu, którą tyle razy chciałam zacząć kroczyć od nowa, coś w sobie zmieniając. Dzieląc się ze światem radosną nowiną: oto nowa ja. Nie. Nie było i nie będzie nowego projektu „na mnie”. Będę wciąż tą samą kobietą, ewoluującą, dojrzewającą, marszczącą się, idącą przed siebie i pogodzoną z upływającym czasem.
Jestem swoim największym i najtrudniejszym projektem.
Pięknie napisane…..Dla mnie zawsze będziesz TĄ Lady….❤️
Moja najkochańsza Kate. Mam odruch i zawsze myślę „Iwańska” <3 Ta dziewczyna wysiadająca na Dolnej z autobusu z nogami do nieba. Potem została moją przyjaciółką na zawsze.
Nie ma potrzeby, abyś się zmieniała. Twój projekt jako TY jest cały czas spójny pomimo zachodzących zmian w życiu. Zaglądam do Ciebie na Facebooku od dłuższego czasu. Bądź taka, jaka jesteś. Szczera, wrażliwa, otwarta, inspirująca 🙂 Pozdrawiam ciepło!
Wiesz Asiu, to jest tak, że czasem masz ochotę na wielką zmianę, nowość, coś co nie jest konsekwencją Twoich działań, tak po prostu dla jakiegoś odświeżenia siebie, zajęcia głowy czymś nowym. Ale po chwili (czasem trochę dłuższej) dociera do mnie, że jest jak piszesz – nie mam potrzeby zmiany – wybieram ewoluowanie tego co już robię. <3 Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za szczerość oraz motywujące słowa!
Ależ piękny teks. Dziękuję, że akurat dziś mogłam go przeczytać.
Ps. Uwielbiam twoje oczy. To spojrzenie:)
Kasiu, ważne że tekst się przydał. Czasem trafiamy idealnie w jakiś punkt zupełnie przypadkiem… Pozdrawiam. <3
Podzielam Twój punkt widzenia. Jestem ciut starsza od Ciebie (mam 46 lat) i od jakiegos czasu nie chce sie zmieniac. Tylko tak jak Ty napisałaś, ewoluować. I godze się z tym, że pewnych rzeczy się nie zmieni. Trzeba je zaakceptować. Nie chcę być inną mną. Chcę być bardziej doświadczoną i po prostu lepszą. Mniej krytyczną, wybaczającą, nie zaprzątającą sobie głowy niepotrzebnymi tematami i bardziej kochającą bliskich. Mocno pozdrawiam!
Pięknie to podsumowałaś! <3 Pozdrawiam serdecznie!