Spokój w duszy i w domu rodzi pasję.
Za oknem głośno gwiżdże górski wiatr, wyje mocno jak myśli w mojej głowie. Jestem taka malutka i taka krucha – dumam sobie już dłuższy czas. W skali globalnej niewiele mam do powiedzenia, dla świata jestem bez znaczenia, właściwie kompletnie się nie liczę. Zawsze gdy sobie to uświadamiam, czuję się dziwnie. Dlatego tak istotna powinnam być dla siebie i moich najbliższych. Nic nie jest ważniejsze od zadbania o swoje bezpośrednie otoczenie. O własny dom, dzieci, rodzinę, ukochane zwierzęta. Dopiero potem można zacząć rozszerzać krąg, wychodzić poza niego, zagarniać więcej. Bez spokoju w sobie i wokół siebie, nie zrobię w życiu niczego, co pójdzie w dobrym kierunku. Podobnie jest z pasją. Bez zdrowego otoczenia, pasja wydaje się jedynie ucieczką albo oszukiwaniem siebie. Jest naznaczona, choruje. Nie jest tak dobroczynna jak nam się wydaje. Myślę, że nie można uprawiać żadnego sportu z pasją i w zdrowiu, jeśli nie ma się równowagi w sobie i odprężenia w życiu prywatnym. Podobnie jest z wykonywaniem zawodu. Może dlatego ostatnimi czasy biegałam trochę mniej i mniej pisałam?
Z burzą w głowie, radości w bieganiu nie znajdę, pisać też nie będę potrafiła, i tu nawet góry nie pomogą. Ich piękno nie wystarczy. Jest dla mnie coś, co w tej chwili wydaje się ważniejsze. Ale wracam, bo powoli znów odnajduję harmonię.
Napiszę więcej, mocniej. Nie odpoczywasz – jesteś nudny.
Żyjemy w czasach, gdzie jeśli nie jesteś aktywny, jeśli czegoś ciągle nie robisz – to nie wzbudzasz podziwu, nie wydajesz się godny uwagi. Brak dynamicznego i kreatywnego życia sprawia wrażenie mało atrakcyjnego. Żyć znaczy być pełnym wigoru, zapału i temperamentu. Takie mocne wnioski wyciągam słuchając i obserwując otaczających mnie ludzi. Na szczęście, od czasu do czasu, natrafiam też na odmienne zdania, które karmią mnie nadzieją, że nie jestem sama z takim myśleniem i ludzie zaczynają mieć refleksje na temat tego, co jest w życiu ważniejsze.
Czasem budzi się we mnie sprzeciw, kiedy czytam, że ktoś rano nie miał ochoty iść pobiegać, bo było zimno, bo nie miał nastroju, bo miał katar, ale w końcu, wbrew wszystkiemu, zmusił i wstał z łóżka, by pobiegać o 5 rano przed pracą. Po wszystkim oznajmia, że teraz ma cudny dzień. Czy aby na pewno? Endorfiny dość szybko opadają, a dusza choruje nadal.
Być dumnym z tego, że się biega 7 dni w tygodniu, albo ma się dwa razy dziennie trening, albo że w całym roku tylko 5 dni nie było się na rowerze… Zastanawiam się, co w tym tak ekscytującego? Co zyskujemy, a co poświęcamy i tracimy? Gdzie jest miejsce na dom, spotkania na obiedzie z przyjaciółmi, z którymi nie poruszamy tematu biegania czy ćwiczeń albo żywienia? Gdzie nasz obligatoryjny czas na odpoczynek? A jeśli w ciągu 365 dni w roku miałam 100 dni wolnego, to już jestem leniwa i nudna? Oznaczałoby to, że czas wolny od ruchu przypadał na każdy weekend w roku. Faktycznie się obijałam. W środku wszystko we mnie krzyczy.
Na około słyszę i czytam: nie zatrzymuj się, pokonaj swoje słabości, walcz ze złym nastrojem, gorszym dniem, wytrzymaj jeszcze 10 przysiadów, przyspiesz, dasz radę, kolanka wysoko, zostało tylko 200 m podbiegu… To jest teraz definicja szczęścia i spełnienia. Jeśli tak robisz to jesteś super. Na koniec jeszcze się porzygaj!
Ale ja nie chcę czasem wytrzymywać, nie chcę wstać i iść biegać, kiedy mi się nie chce. Przecież mogę nie mieć ochoty! Czasem zwyczajnie pragnę poleżeć dłużej, odłożyć to, co sobie zaplanowałam dzisiaj, na drugi dzień. Nie trzymać musztry, nie mieć harmonogramu dnia, zmieniać plany. Bo to jestem Ja i moja potrzeba. Ta potrzeba, da mi poczucie rzeczywistego szczęścia i kontroli nad własnym życiem i jego odczuwaniem.
Przysłowie “co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj” ma sens tylko wtedy, jeśli jutro będziesz miał w tym czasie wolne. No więc: zrobisz sobie jutro wolne?
Post scriptum. Balans.
Uczyć rozumieć i szanować pasję, jednocześnie swoim zachowaniem pokazując, by tą pasją nie zdominować własnego życia ani życia tych, którzy są obok nas, to według mnie bezpieczna droga. Ważna droga. Zdrowa droga. Piękna droga. Znajdźmy równowagę, bo przecież w życiu najważniejsze jest bycie uczciwym względem samego siebie i swoich bliskich, nawet jeśli ta prawda bywa czasem bolesna. Może się bowiem okazać, że jakaś rzecz, której pragniemy nie jest po prostu dla nas. Nie róbmy nic na siłę, czasem warto jest odpuścić. I to się tyczy każdej sfery naszego życia.
Bardzo rozważny tekst. ✌🌻
Nie pisało się go łatwo. 🙂
Piękny tekst i taki „na czsie” 🙂 Dziękuję tego dziś potrzebowałam :))
Ściskam zatem mocno i nieśpiesznie. <3