Skip to main content

Każdego niemal dnia wystawiamy naszą twarz na działanie różnych czynników atmosferycznych. Skóra reaguje m.in. na ciepło, zimno, wiatr, promieniowanie, na zanieczyszczenia. I choć z wiekiem skóra jest coraz mniej wrażliwa na tego typu czynniki (naskórek jest grubszy, warstwa rogowa bardziej wytrzymała) nie jest odporna na starzenie się. Dlatego twarz jest dla mnie szczególnie ważna, jeśli chodzi o pielęgnację. Stanowi mocno o moim samopoczuciu, choć zmarszczek się nie boję. Następne w kolejce są dłonie i stopy. Dbam o skórę odkąd skończyłam 17 lat. Jak sięgam pamięcią obserwowałam moją piękną mamę kremującą codziennie twarz – rano i wieczorem. Pamiętam jak delikatnie i z pietyzmem wklepywała krem w skórę pod oczami, wmasowywała go w czoło, policzki, brodę, nigdy nie zapominając od szyi. Masowała dłońmi twarz i chodziła do kosmetyczki. Do dziś moja Mama wygląda wspaniale i starzeje się pięknie i z klasą. Choć ma już 70 lat nie dałabym jej więcej niż 50. Bardzo lubię na nią patrzeć. Nie wiem jak będę wyglądała za 30 lat, ale pielęgnacja skóry weszła mi w nawyk i jest moją codziennością i rytuałem, który bardzo lubię. Nie zajmuje mi to dużo czasu, ponieważ już od dłuższego czasu się nie maluję. Nie nakładam podkładów, pudru ani innych kosmetyków kolorowych. Okazjonalnie przejadę usta czerwoną szminką. W zimie, szczególnie w mroźne dni lub (i) będąc w górach używam naprzemiennie 3 kremów (czasem mieszam ze sobą dwa i nakładam jednocześnie), które przybliżam poniżej. Należy jednak pamietać, że każda skóra przyjmuje kosmetyk inaczej i jedna poczuje się dobrze, kiedy inna może zareagować alergicznie. Warto to mieć na uwadze i przy pierwszym zastosowaniu obserwować skórę. Dobroczynny efekt kosmetyku, szczególnie takiego na bazie ziół, widoczny będzie po dłuższym czasie stosowania, dlatego należy uzbroić się w cierpliwość. To co zobaczymy natomiast od razu (stosując m.in. poniższe pozycje), to blask i głębokie natłuszczenie. Ponieważ należę do tej puli osób, które lubią się “świecić” jej “tłustość” mi zupełnie nie przeszkadza. Zapraszam do lektury.

1. Masło Shea

Na skórę twarzy, szyi, ust i rąk (szczególnie zimą i w górach) stosuję organiczne masło shea 100% (masło karite).  To butyrospermum, czyli naturalny tłuszcz z orzechów Masłosza (afrykańskie drzewo) o kolorze jasnego masła lub kości słoniowej. W kosmetyce to tzw. emolient. Nakładam go na skórę w stanie czystym. Dzięki swojej strukturze i konsystencji tworzy na jej powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody z komórek naskórka. Zmiękcza i wygładza skórę (ale także włosy) kondycjonując ją. Nadaje twarzy połysk, a ja bardzo lubię się świecić. Błyszcząca skóra kojarzy mi się ze świeżością i zdrowiem. Masło shea wykazuje działanie regenerujące. Stosuję je od wielu lat bardzo regularnie. Z racji swojej „tłustości“ może sprzyjać powstawaniu zaskórników, ale i tak chodzę do kosmetyczki na oczyszczanie twarzy, gdzie raz na jakiś czas pozbywam się wszelkich zanieczyszczeń. Produkt nie był testowany na zwierzętach.

2. Krem młodości na maśle z ziaren kawowca, pestkach wiśni  kiełkach pszenicy.

Kremów i innych cudownych wynalazków od Trawiaste używam od lat. Szczególnie uwielbiam  te produkty za zapachy, konsystencję, tłustość i mocno odczuwalną naturalność i witalność. Tworzone są ręcznie i na świeżo (na zamówienie).

Unikalne zestawienie ziół i wyciągów z nich (często z pyłkami kwiatów) to ogromna zaleta tych kosmetyków, a jak czytam nazwy i etykiety mam zawsze ochotę je zjeść. Od dłuższego czasu używam surowego wegańskiego kremu „młodości“. Składa się z masła ziaren kawowca, oleju pestek winogron, oleju kiełków pszenicy, oleju z pestek śliwki i oleju arganowego. Zawiera nagietka, krwawnika, masło shea oraz witaminę E. Mazidło pachnie obłędnie. Przede wszystkim ma działanie ochronne przed słońcem i mrozem tworząc rodzaj filmu, ujędrnia skórę, uelastycznia ją i napina, wygładza zmarszczki. Nadaje się na skórę naczynkową i wrażliwą. Krem proponowany jest dla wieku 30+. Najlepiej nakładać go na lekko wilgotną skórę, producent proponuje przetrzeć ją plasterkiem świeżego ogórka. Produkt nie był testowany na zwierzętach.

3. Krem do twarzy z kurkumą (turmeric) i olejem sandałowym

Krem do twarzy Vicco to niecodzienny ayurwedyjski kosmetyk o zapachu i kolorze znacznie różniącym go od innych kremów. Jego główne składniki to kurkuma i olej sandałowy. Właściwości kurkumy są silnie antyoksydacyjne, dlatego w kremie działa jak różdżka opóźniająca procesy starzenia. Redukuje przebarwienia. Posiada także działanie bakteriobójcze, a także przeciwdziała szkodliwemu działaniu promieni UV.

Nie jest to typowy krem, ma w sobie coś z.. magii. Czuć w nim Indie i spokój. Kurkuma nadaje mu wyjątkową barwę ciepłego złota. Dzięki niej skóra nabiera blasku i delikatnie się mieni dopóki cały krem się nie wchłonie. Olej sandałowy uelastycznia skórę i tonizuje. Te dwa składniki dobrze ze sobą współdziałają bo z jednej strony skóra jest lekko natłuszczona ale także nawilżona. Mówi się, że krem można stosować nawet na miejsca po ukąszeniu owadów, łagodząc stan zapalny.

Śmiało mogę napisać, że jest to najbardziej niezwykły kosmetyk jaki stosowałam, uwielbiam go i jak pierwszy raz wpadł w moje ręce to z dnia na dzień zakochiwałam się w nim bardziej. Egzotyczny, nietuzinkowy. Produkt nie był testowany na zwierzętach.

Zrzut ekranu 2018 06 29 o 22.31.35

4. Naturalne oleje z różnych nasion i pestek

W tygodniu aplikuję na twarz różne oleje (czasem same, a czasem mieszam z  gliceryną i/lub wodą kwiatową), używam ich również na dekolt, na stopy, ramiona, brzuch, pośladki, uda. Niektóre wcieram we włosy i zostawiam w turbanie na kilka godzin, inne dodaję do kąpieli. Producent zazwyczaj informuje o różnych formach zastosowania danego oleju. Zawsze należy jednak obserwować skórę po naniesieniu jakiegokolwiek oleju/kosmetyku – jeśli cierpimy na problemy skórne, niekoniecznie każdy z nich musi się sprawdzić.

– olej makadamia – posiada szczególne właściwości regenerujące, idealnie się wchłania (posiada olej palmitooleinowy będący także składnikiem naszej skóry), nadaje się do skóry delikatnej, wrażliwej, starzejącej się i łuszczącej. Zawiera wit. A, B i E. Pochodzi z Australii i Afryki południowej.

– olej awokado – zawiera 7 witamin: A,B,D,E,H,K,PP oraz proteiny. Wypełnia barierę lipidową. Jest bogaty w skwalen (posiadający właściwości antygrzybiczne i przeciwzapalne) oraz chlorofil (działa łagodząco i przeciwzapalnie), dlatego polecany jest jako element terapii leczenia trądziku czy egzemy. Doskonale sprawdza się jako dodatek do maseczek z glinki.

– olej Sacha Inchi – pozyskiwany z orzechów peruwiańskiej rośliny Sacha Inchi. Bogaty w kwasy omega-3,6,9. Działa jak filtr UV. Szczególnie poleca się go do stosowania w okolice oczu, pomaga bowiem w redukcji kurzych łapek i spowalnia procesy starzenia. Ułatwia zanikanie blizn i poparzeń, szczególnie słonecznych. Idealny na skórę suchą.

– olej marula – bardzo trwały olej (bardzo wolno utlenia się i dlatego jest dobrą bazą do kremów naturalnych), wbrew pozorom można stosować go przy cerze trądzikowej (ale raz, maksymalnie 2 razy w tygodniu). Tłoczony jest z nasion owocu maruli. Oprócz kwasów tłuszczowych zawiera witaminę C, E oraz flawonoidy. Wspaniale nawilża i wygładza skórę (wspomaga syntezę kolagenu), posiada właściwości silnie antyoksydacyjne, antybakteryjne i regenerujące. Marulę porównuje się od oleju arganowego, od którego ładniej pachnie, i od którego jest lżejszy, dzięki czemu dość szybko się wchłania i można go stosować nawet wokół bardzo delikatnych okolic oczu. To jeden z moich ulubionych olejów. Stosowany na inne partie ciała wspomaga redukcję cellulitu i rozstępów. Pochodzi z Afryki Południowej.

– olej z pestek ogórecznika – bogaty we flawonoidy, karoteny, kwasy tłuszczowe, sole krzemu oraz witaminę C. Wyjątkowym olejem czyni go jednak boragoglandyna będąca źródłem kwasu linolowego i gamma-linolenowego (GLA). Polecany jest szczególnie przy skórze naczyniowej, z “pajączkami” i narażonej na rozwój trądziku różowatego. Kosmetyki lub inne preparaty na bazie ogórecznika zmniejszają zaczerwienienia, wzmacniają ścianki naczynek krwionośnych i barierę ochronną skóry. Co ciekawe można dodawać kilka kropel oleju do pasty do zębów. Wykazano, że stosowanie past z jego dodatkiem w ciągu trzech miesięcy wyraźnie redukuje stan zapalny dziąseł, ich obrzęk, krwawienie i bolesność, a dodatkowo stabilizuje głębokość kieszonek dziąsłowych (źródło: www.poradnikzdrowie.pl).

– olej z pestek marakui (męczennicy jadalnej) – olej bezpieczny dla skory alergicznej, dzięki wysokiej zawartości witaminy K polecany dla cery naczynkowej, skłonnej do przebarwień, z trądzikiem różowatym. Nanoszę go na miejsca narażone na pojawianie się pajączków (okolice podudzia). W kosmetologii znany jest przede wszystkim ze swoich silnych właściwości przeciwstarzeniowych (czyli prewencyjnych – młodzi mogą stosować) i przeciwzmarszczkowych. Zawiera wysokie stężenie bioflawonoidów i kwasów omega-6. Dobrze sprawdzi się w masażu sportowym, dzięki posiadanym właściwościom przeciwzapalnym. Pochodzi z Ameryki Południowej (Brazylia, Argentyna, Paragwaj).

– olej z uczepu trójlistkowego – osobiście stosuję go najczęściej podczas podróży, gdy miewam podrażnioną i wysuszoną skórę, która styka się z nowym otoczeniem (zmiana powietrza, wody). Łagodzi swędzenie skóry, i skórę skłonną do łuszczenia się, przywraca jej jędrność i nadaje świeżość. Ten naturalny środek kosmetyczny zawiera flawonoidy, kumaryny (działają m.in. wzmacniająco na naczynka limfatyczne, stosowane są w mezoterapii antycellulitowej), garbniki, polisacharydy, kwasy organiczne oraz witaminę C. Można tego oleju używać również do demakijażu i oczyszczania skóry. Przyznaję, że jest to jeden z nielicznych kosmetyków, bez którego w podróż się nie ruszam (zawsze mam jedną buteleczkę w kosmetyczce). Choć wygląda bardzo zwyczajnie, bardzo go lubię i sprawdza się na mojej skórze po dziś dzień.

Pomogłam choć troszkę? To dobrze.

Pozdrawiam, JoKo

P.S. Poniżej zdjęcie mojej cery z dn. 18.12.2017 – “tu i teraz”. Zaznaczam, że nie stosuję podkładów, pudrów i kosmetyków do makijażu (sporadycznie szminki) od prawie roku. Aaaa i mam 38 lat, właściwie już 39…

fullsizeoutput 1bb7

Napisz komentarz