Skip to main content

Znamy wszyscy to uczucie, kiedy zaczyna nas coś drapać w gardle, albo nos jakoś tak od rana jest dziwnie zatkany. Do tego pulsują skronie, czujemy ogólne rozbicie… Jednym zdaniem ROZBIERA NAS.

Jesień już dotarła, zbliża się zima, a wraz z tymi porami roku okres przeziębień, obniżonej odporności. Czy faktycznie musi tak być? Rzeczywiście przyjęła się reguła, że wtedy częściej chorujemy. Myślę jednak, że można temu zapobiec odpowiednią profilaktyką i dbaniem o siebie. Jeśli jednak dopadnie nas katar czy ból gardła, a w konsekwencji kaszel, to czy możemy zanim pójdziemy do lekarza spróbować poradzić sobie bez farmaceutyków?

Jestem zdania że tak, a na pewno, że warto spróbować ominąć leki-z-apteki, na które zawsze przyjdzie czas, szczególnie, jeśli okazuje się, że jest mnóstwo przynoszących rezultaty domowych metod. Wróćmy do patentów naszych kochanych babć, bo one naprawdę potrafiły czarować.

Zmotywowaliście mnie do napisania tego tekstu. Jest dla Was!

Artykuł podzieliłam na 4 części, aby łatwiej było odszukać to, na czym zależy nam najbardziej (Nos, Gardło, Infekcja górnych dróg oddechowych, Profilaktyka). Zamieściłam sposoby leczenia (+ przepisy), które stosuję sama, jak i te, które znalazłam w książkach czy ciekawych notkach, Sama doskonale pamiętam pewien marcowy dzień, w którym się rozchorowałam i poprosiłam Was o radę. Spłynęło wówczas mnóstwo porad i pomysłów. Wymieniłam więc też takie, które zaczerpnęłam od najbliższych, przyjaciół i Was – czytelników. Dziękuję.

Czerpcie jeśli musicie, oby jak najrzadziej.

PRZEZIĘBIENIA

I. Nos, katar – domowe syropy/napoje/inhalacje

1. Sok z 1 cytryny, ½ litra wywaru z imbiru (10 plasterków imbiru gotujemy w garnku pod przykryciem ok 10 min na małym ogniu), 3-4 ząbki startego czosnek i miód. Wymieszać i syrop spożywać 2 x dziennie.

2. Zaparzyć 1 łyżkę majeranku, starty lub wyciśnięty czosnek, starty lub w pokrojony w plasterki imbir (pokrojony wygodniej się pije), sok z cytryny, a jak napój trochę przestygnie dodać miód. Świetnie rozgrzewa, choć w smaku napój nie należy do smacznych ze względu na intensywny majeranek. Dobrze jest pić przed snem.

3. Inhalacje – zagotować garnek wody, dodać kilka kropel olejku mentolowego, sosnowego albo oilbas’u i pod przykryciem z ręcznika inhalować się tak długo jak wytrzymamy – cudowna ulga dla zatok i niedrożnego nosa. Taka inhalacja odkaża górne drogi oddechowe – na pewno polecam  przed snem + jak często się da za dnia – 3 x dziennie to minimum. Wersja babcina – gotujemy majeranek i podobnie jak z mentolem wdychamy jego opary.

4. Oczyszczamy się ze śluzu. Na dużą ilość śluzu w organizmie (więc również gdy mamy katar) stosujemy następujący napar: 1 łyżeczka nasion kozieradki, 1 łyżeczka nasion lnu, 1 łyżeczka nasion kopru włoskiego, ¼ łyżeczki korzenia lukrecji. Mieszaninę zalewamy w kubku wrzątkiem i parzymy pod przykryciem ok. 10 minut. Pić 1 x dziennie, aż miną objawy kataru.

5. Inhalacja czosnkiem – rozgniatamy ząbek czosnku (np. ręką) i kładziemy na folii przy łóżku tak, by podczas snu wdychać ulatniający się z czosnku zapach. Uważajmy by nie podrażnić oczu. Można też na chwilę włożyć cały nieuszkodzony ząbek czosnku do nosa – uważać, bo piecze, szczególnie jeśli podczas obierania czosnku ze skorki go natniemy. Nie stosować drugiej opcji u dzieci.

6. Krople i syrop z buraka – robimy w podgotowanym lub surowym buraku dziurkę i czekamy aż puści sok. Używając kroplomierza wkraplamy po 3 kropelki soku do każdej dziurki. Jeśli do otworku wsypiemy trochę cukru zrobi się syrop, który warto pić. Łyżeczka 2 x dziennie.

7. Chrzan – ścieramy i jemy.

8. Jemy czosnek – wyciskamy 1 ząbek czosnku (dziecko jeśli lubi czosnek – połówkę) na łyżeczkę i z cukrem połykamy. Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do smaku świeżego czosnku polecam rozgryźć niewielki ząbek zębami. Początkującym radzę zaczynać od odgryzania i żucia małych kawałków. Działa antywirusowo i antyseptycznie na jamę ustną i udrażnia zatoki. Ponieważ katar jest bardzo często pochodzenia wirusowego surowy czosnek wydaje się być doskonałym lekarstwem.

9. Maść majerankowa – smarujemy nią delikatnie okolice dziurek nosa. Do kupienia w sklepach zielarskich i aptekach. Cena ok. 2-3 zł. Maść możemy zrobić również sami używając naturalnej wazeliny wymieszanej z przyprawą roztartą w moździerzu. Dobra “nauka poprzez zabawę” dla dzieci.

10. Woda i sól morska/fizjologiczna – tak często jak mamy możliwość i potrzebę wytarcia nosa przemywamy jamę nosową wodą lub solą morską/fizjologiczną i dopiero wtedy dmuchamy by oczyścić z wydzieliny. Unikamy wówczas pękania naczynek i wysuszania delikatnej śluzówki nosa. Podstawową czynnością jest jej ciągłe nawilżanie. Szczególnie pamiętajmy o tym przy dzieciach. Podrażniony i zaczerwieniony od wycierania nos natłuszczamy na noc olejem kokosowym.

11. Pijemy dużo ciepłych i letnich płynów.

Nie zapominajmy, że katar to oznaka, że w naszym ciele gromadzi się nadmiar śluzu – leczmy jego przyczynę. To mogą być skłonności do odkładania się wydzieliny (także z powodu nieodpowiedniego odżywiania), bakterie lub alergia – warto to określić i potem przeciwdziałać. Wydzielina musi opuścić nasz organizm (albo poprzez katar albo kaszel, który jest pozbywaniem się wydzieliny spływającej nosa i zatok po ścianach górnych dróg oddechowych). Stosowanie tabletek, które  na jakiś czas zatrzymają katar nie spowodują jego wyleczenia. Podobnie jest z kroplami wysuszającymi. Powinno nam zależeć by katar jak najszybciej “spłynął”.

I. Gardło, kaszel

1. Płukanie gardła solą – odkaża – działa na samym początku jak tylko poczujemy, że coś zaczyna nas drapać w gardle – łyżeczka soli kamiennej na ½ szkl. przegotowanej, ciepłej wody. 2-3 razy dziennie. Może piec. Odkaża.

2. Płukanie gardła sodą oczyszczoną – łyżeczka sody na ½ szkl. ciepłej przegotowanej wody – dość efektywnie łagodzi ból gardła np. podczas anginy (płukać często)

3. Syrop z czosnku – 10 ząbków czosnku miażdżymy, zalewamy w słoiku sokiem z 1 cytryny i ½ szkl. miodu i ¼ szkl. przegotowanej wody. Trzymamy w lodówce i pijemy po 1 łyżce 3 x dziennie.

4. Syrop z czarnej rzepy szczególnie na dziecięcy kaszel – rzepa (inaczej też czarna rzodkiew) była bardzo często stosowana przez nasze prababcie, babcie. Robi się z niej smaczny syrop wiec podobnie jak ten z cebuli syrop z rzepy jest bardzo lubiany. W dużej, umytej i obranej rzepie robimy wyżłobienie (powstaje naczynko). Dziurawimy ją przez środek na wylot oraz całą wokół nakłuwamy. Stawiamy na kubku/szklance i zalewamy miodem/zasypujemy ksylitolem/trzcinowym cukrem. Zawartość wsiąka w rzodkiew (dzięki dziurkom), a po rozpuszczeniu razem z sokiem, który puszcza rzepa przecieka do kubeczka. Podawać kilka razy dziennie po pół łyżeczki (częściej, a mniej). podobnie otrzymujemy syrop kiedy zetrzemy rzepę na tarce i zasypiemy cukrem/zalejemy miodem. Przecedzić przez siteczko a syrop pić. Syrop jest też stosowany przy problemach z woreczkiem żółciowym, ale o tym w innym artykule. Uwaga: Rzepę powinny omijać osoby z silną niewydolnością serca, nerek, cierpiące na nadkwaśność lub wrzody żołądka, oraz na nieżyt jelita cienkiego.

III. Kiedy czujemy, że „coś nas bierze“,  każda z wymienionych metod może być stosowana podczas infekcji górnych dróg oddechowych:

1. Ciepły wywar z warzyw (włoszczyzna) – wywar gotowany na wolnym ogniu z kawałkiem imbirowego korzenia i z kurkumą lub z odrobiną pieprzu cayenne zamiast imbiru. Makaronu zamieniamy na zdrową kaszę jaglaną – idealną na przeziębienia.

2. Gorący imbir z miodem i cytryną – przygotowujemy wywar z imbiru (10 plasterków w 0,5 l wody gotujemy na minimalnym ogniu pod przykryciem przez 10 minut). W kubku rozcieńczamy wywar 1:1 wodą, dodajemy sok z wyciśniętej cytryny i miód do smaku. Można “posłodzić” syropem z kwiatów czarnego bzu. Pijemy 2 x dziennie.

3. Syrop z czosnku i cebuli – pokroić 1 cebulę w kosteczkę, zmiażdżyć 3 ząbki czosnku i zasypać 2 łyżeczkami ksylitolu, albo dodać łyżkę miodu + łyżkę ciepłej, przegotowanej wody. Zakręcić słoik, wymieszać i odstawić na noc lub na kilka godzin czekając aż cebula i czosnek puszczą sok. Pić co 3-4 godziny po 1 stołowej łyżce. Poza lodówką trzymać tylko 24 h.

4. Sok z kwiatów czarnego bzu – zrobiony w czerwcu domowy dodawać do herbaty lub wody.

5. Nalewka – na wieczór 1 rozgrzewający kieliszek domowej nalewki z owoców czarnego bzu i pod kołdrę.

5. Herbatki napotne – z lipy, czarnego bzu, goździka i rumianku. Pijemy ich mieszaninę.

6. Czarnuszka – naturalny antybiotyk –  ½ łyżeczki zmielonej czarnuszki na łyżeczce miodu lub cukru i z odrobiną wody by upłynnić mieszaninę. Połykamy na raz popijając ciepłą wodą. 1 x dziennie przez 3 dni (nie dłużej). Mocne. Z dziećmi delikatnie (¼ łyżeczki czarnuszki) też przez 3 dni. Przetestowaliśmy – działa świetnie.

7. Wywar z czarnuszki i imbiru – w rondelku gotujemy 1 łyżeczkę nasion czarnuszki i kilka plastrów imbiru. Pijemy ew. rozcieńczone z przegotowaną wodą 1-2 razy dziennie. Mi zawsze pomaga!

8. Grejpfrut z cynamonem i cukrem – obranego cienko grejpfruta (biała skóra zostaje) kroimy na kawałki, posypujemy łyżką cynamonu i łyżeczką dowolnego rodzaju cukru (może być i bez).

9. Gorączka jest dobra – unikajmy zwalczania gorączki paracetamolem przynajmniej do 39 st.C. Do 38,5 st. leżymy przykryci i trzymamy ciepło. Od 39  st w górę zbijamy delikatnie temperaturę schładzając miejsca takie jak przeguby dłoni i kostki wokół nóg. U dzieci wystarczy okład o normalnej temperaturze – dla gorącego ciała nawet letnia woda jest bardzo zimna i nie ma potrzeby robienia tak bardzo zimnych okładów. Szok spowodowany nagłą różnicą temperatur powoduje, że dzieci się niepokoją i w efekcie z nami nie współpracują, a my niepotrzebnie się dodatkowo stresujemy. Ciałko przykrywamy jedynie prześcieradłem, a najlepiej jak dziecko lub my śpimy nago. Gorączka jest potrzebna, to oznaka, że organizm funkcjonuje prawidłowo i podejmuje walkę z chorobą. Nie zbijajmy jej od razu. To mobilizacja naszego organizmu do walki, u dzieci sprzyja też rozwojowi układu immunologicznego. Bez gorączki organizm dłużej  choruje i łatwiej o nawroty infekcji. Obserwując moje dziecko zauważam, że po jednym do dwóch dniu mocnej gorączki infekcja potrafi szybciej się skończyć, a organizm jest potem silniejszy i przy kolejnym przeziębieniu wraca szybciej do zdrowia.

10.  W zimę jeśli jest taka konieczność kładziemy mokre ręczniki na ciepłych kaloryferach, aby nawilżyć powietrze w mieszkaniu. Każdego ranka wietrzymy po nocy sypialnię.

Uwagi:

– Przy zakażeniach bakteryjnych im mniej stosujemy cukru tym lepiej, choć dodajemy go do różnych syropów i wywarów. Cukier jest naturalną pożywką dla namnażania się bakterii i pasożytów.

– Unikamy jedzenia bananów podczas kataru – banan jest śluzogenny, ułatwiając jego powstawanie, więc przyczynia się również do większej niedrożności nosa.

IV. Profilaktyka przy obniżonej odporności oraz jesienią/zimą

1. Natka pietruszki z czosnkiem – pasta na kanapkę (pęczek natki, 3 ząbki czosnku, 3 łyżki oliwy, sól – miksujemy albo siekamy drobniutko ręcznie).

2. Herbata z czystka – 2 filiżanki dziennie przez 3 miesiące (1 łyżeczkę można zaparzać dwa razy).

3. Ciepła woda z cytryną – codziennie na czczo – 1 szkl.

4. Jabłko – jemy codziennie 1 jabłko.

5. Ruch na powietrzu – 30 minut dziennie to podstawa, nawet przy katarze, dopóki nie stwierdzamy gorączki, szczególnie wśród osób, które mają problemy z migdałkami to konieczność. Kiedy mój syn ma katar nie rezygnujemy z wyjścia na dwór/na pole. Gdy jesteśmy zdrowi wychodzimy niezależnie od pogody.

6. Spijmy przy uchylonym/otwartym oknie, nawet w zimę.

7. Jeśli mamy skłonności do kataru i suchej śluzówki gardła i nosa nawilżajmy parą wodną nasz dom.

8. Naprzemienne stosujemy zimny i ciepły prysznic.

9. Ograniczamy słodycze i wszystko co zawiera cukier dodany. Unikamy przetworzonej żywności. Stawiamy na świeże produkty i makrobiotyki.

10. Medytacja i joga, eliminacja stresu.

11. Śmiech. Miłość. Harmonia.

Wszystko o czym piszę to alternatywne lub uzupełniające sposoby leczenia i wspomagania odporności. Pamiętajmy, że każdy organizm jest inny, dlatego warto indywidualnie spróbować poznać swoje ciało, zobaczyć jakie nam daje sygnały, co toleruje, a czego nie. Na lekarza i aptekę zawsze przyjdzie pora. Wydaje mi się jednak, że jeśli nieco odpuścimy napięcie, położymy się do łóżka i spokojnie pochorujemy może obejść się bez konieczności łykania chemii i antybiotyków. Osobiście uważam, że wizyta u lekarza jest kolejnym z kroków, niekoniecznie zawsze pierwszym. Nasz organizm jest mądry i został wyposażony w system ochronno-leczniczy. Dajmy mu więc szansę się wykazać wspomagając jego pracę domowymi sposobami zanim zaczniemy go faszerować lekami OTC, a potem antybiotykami. Chorujemy, bo jesteśmy słabi i przemęczeni. Często to znak STOP. Zatrzymaj się i daj mi odpocząć – woła nasze przepracowane, zjadane przez stres i napięcie ciało. Posłuchajmy i zadbajmy o nie.

Howgh!

2 komentarze

Napisz komentarz