Skip to main content

Jakiś czas temu, szanowni Panowie z redakcji Kingrunner TRAIL zapytali mnie, czy nie napisałabym artykułu o bieganiu z psem. Dołączyli prośbę o zwrócenie uwagi na bieg z dużym, ale młodym zwierzakiem. Zgodziłam się, bo pomyślałam sobie, że choć staż mam krótki, podzielę się z wami-czytelnikami osobistymi przemyśleniami, radami psiarzy i tym co podpowiada mi intuicja.

Odkąd biegam po górach, czyli prawie 4 lata, z lekką nutą zazdrości patrzyłam na biegaczy z psami. Pies na uprzęży, a może raczej właściciel przyczepiony do psa… Z moich obserwacji wynika, że zazwyczaj są to psy średniej wielkości, czasem też duże, zarówno szczupłe jak i masywniejsze, ale wszystkie łączy jedno – pokonują spore odległości. Od dawna zadaję sobie pytanie, czy każdy pies może biegać tak samo intensywnie? To, że ma biegać to pewne – pytanie jakie dystanse i po jakim terenie. Chodzi o to, by bieganie było dla niego nieszkodliwe.

Tak się złożyło, że od 8 miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczką hovawarta o imieniu Puma i powoli, sama mogę zacząć wyrabiać sobie zdanie dotyczące biegania z psem i móc odpowiedzieć na powyższe pytania. Puma jest psem dużej rasy z grupy stróżujących, o wadze dochodzącej nawet do 40 kg, budową przypominającą wilkowate. To psy często spotykane w policji, ratownictwie, a także wykorzystywane jako psy lawinowe. Brzmi to bardzo dumnie. Puma jest jednak przede wszystkim moim wspaniałym, czworonożnym kumplem, który zawsze jest obok i czeka tylko na to, by zostać pogłaskanym, by coś wpadło mu do miski oraz by wyjść na powietrze, pohasać. To największy przyjaciel mojego dziecka, mój towarzysz podczas spacerów i przebieżek – idealny motywator do wychodzenia z domu, do biegania po lesie (powoli i po górach).

Pamiętajmy jednak, że z dużym, ciężkim psem to jak z dużym ciężkim człowiekiem – po prostu może być mu trudniej. Dla psa, każdy spacer powinien być zabawą i frajdą, czasem połączoną z zadaniem jeśli nasz zwierzak jest typem „zadaniowca“.

14494854 986897858122508 4363369924363401696 n

Empatycznie patrząc, pies podczas biegu ma być szczęśliwy i machać ogonem nawet wtedy gdy jest zmęczony. Pies wybiegany – to pies zadowolony, któremu śmieją się oczy tak, jak nam ludziom. To nie obraz psa u kresu sił, kulejącego i bez oznak energii. Lepiej dla niego, by nie spełniał ambicji swoich biegających właścicieli. Nie jestem zwolenniczką długich biegów w lecie. Jeśli jednak tak się dzieje bieg powinien być po zacienionym terenie, z dostępem do wody, w temperaturze nie wyższej niż 20 stopni – a więc rano i wieczorem. Nie sądzę też, aby intensywny bieg powyżej 5 km po asfalcie, był czymś co psa raduje. Popieram za to bieganie po lesie, miękkimi ścieżkami, po pagórkach o niewielkim nachyleniu i takie też bieganie staram się zapewnić swojej Pumie. Bieganie po trudnym, górskim terenie jest akceptowalne, ale tylko wtedy, gdy jest to pies dorosły, doświadczony, ze stażem, powoli i z rozwagą do tego przyuczany. Kiedy czasem po spacerze oglądam opuszki łap Pumy, czuję jak są delikatne i jak ważne. Jest to jedyne, tak podatne na zranienie miejsce u psa i jest na pewno bardzo bolesne, szczególnie gdy opuszki są pozdzierane. Biegając ultra sama wiem, jak to jest mieć odparzone stopy, bąble, skórę zdartą do krwi. Boli tak okrutnie, że często nie można biegać kilka dni. My ludzie, mamy jednak buty, warstwę ochronną – psy jej nie mają. Ograniczmy im zatem do niezbędnego minimum bieganie po ostrych kamieniach. Na trudnym podłożu po prostu zwalniajmy, bieg zamieńmy w spokojny, niespieszny marsz. W zimę, kiedy jest śnieg i lód, smarujmy psom opuszki wazeliną – poprawi to komfort biegu naszego pupila. Bzedzie to nie tylko ochroną przed zimnem, urazami, ale i przed solą, którą posypywane są chodniki i ulice. Skoro sól niszczy nasze buty, tym bardziej zniszczy skórkę czworonogów.

20160404 103806

Oczywiście są psy stworzone do długiego, nieprzerwanego biegu, do pokonywania zaskakujących odległości i wkładania w to dużego wysiłku bez uszczerbku na zdrowiu.  Dotyczy to jednak określonych ras czy mieszańców, o wyjątkowych predyspozycjach. Psu potrzeba czasu na przyzwyczajenie się. Po ostatniej rozmowie z weterynarzem, psim fizjoterapeutą i kilkoma znajomymi psiarzami, utwierdziłam się w przekonaniu, że biegać dłużej i intensywnie z dużym szczeniakiem nie należy. Trzeba za to zadbać by był szczupły i zbyt szybko nie przybierał na wadze. Intensywniej biegać można zacząć dopiero, gdy układ kostny psa będzie twardy, a stawy w pełni i prawidłowo rozwinięte, czyli kiedy pies przestanie rosnąć i zostanie przebadany pod kątem dysplazji stawów biodrowych. Dysplazja jest dość częstym problemem szczególnie u psów dużych i średnich ras, i nie tylko czynniki genetyczne, ale także środowiskowe mogą wpływać na jej rozwój. Samo schorzenie jeśli występuje, rozwija u szczeniaków między 5 a 18 miesiącem życia. W tym czasie nie warto przeforsowywać psa i należy chodzić z nim na kontrole do weterynarza. Jeśli radiolog po prześwietleniu stawów stwierdzi, że dysplazji nie ma, można ze spokojnym sumieniem zacząć więcej biegać.

Na czym najbardziej mi zależało pisząc ten tekst, o co proszę? O czułość dla naszych psów, o troskę, o zrozumienie, że choć kochają ruch, to wszystko powinno być mu dawkowane z umiarem, w rozsądnych granicach. Biegając z psem – szczególnie młodym – zatrzymujmy się, obserwujmy czy nie kuleje, czy nie potrzebuje pauzy, czy coś w jego zachowaniu nas nie niepokoi. Jesteśmy przecież biegową parą, drużyną. Kiedy zobaczymy, że pies ma ochotę usiąść, a czasem nawet położyć się – pozwólmy mu na to i podajmy wodę. To czas na jego odpoczynek, regenerację, to jego punkt kontrolny, a naszym obowiązkiem jest mu to umożliwić. Niech zatem zdrowie i bezpieczeństwo psa, będzie dla nas opiekunów najważniejsze. Dajmy psu odczuć, że o niego dbamy, troszczymy, bo na czym jak nie na zaufaniu psa do człowieka, opiera się ta niezwykła przyjaźń.

Biegajcie i bawcie się dobrze!

Hough hau!

2 komentarze

  • Ewa pisze:

    Biegajcie i bawcie się dobrze! Niby proste, a jednak pamiętam jak zaczynając bieganie z psem się denerwowałam, że muszę stawać, bo pies chce powąchać, zrobić siku, czy kupę. Bo tempo, bo czas, bo rozregulowany oddech. Teraz wiem, że biegając z Brunem niczego nie muszę i z radością biegamy z uśmiechem:) Każde bieganie z prawie border collie:) poprzedza półgodzinny spacer. Mam nadzieję, że do zobaczenia gdzieś na górskiej trasie!

Napisz komentarz